Pożegnanie przyjaciela

7 marca 2012 roku w wieku 85 lat zmarł Konrad Mientus (1926-2012), Honorowy Obywatel Gminy i Miasta Ozimek, Gminy Chrząstowice, miłośnik i propagator lokalnej historii, pisarz, poeta, założyciel Regionalnej Izby Śląskiej w Dańcu, strażak, pracownik huty w Ozimku, laureat wielu nagród i wyróżnień, m. in.: „Złotej Spinki” NTO oraz Nagrody Marszałka Województwa Opolskiego dla animatorów kultury.

Miałem zaszczyt i wielkie szczęście cieszyć się przyjaźnią Konrada. Zbliżyły nas: zainteresowanie historią i umiłowanie naszej śląskiej ojczyzny. Od wielu lat Konrad był moim przewodnikiem po zakamarkach naszej lokalnej przeszłości. Godzinami potrafił prostym, barwnym, gwarowym językiem opowiadać o ważnych wydarzeniach minionych czasów. Słuchając go odnosiło się wrażenie, że jest się ich świadkiem i uczestnikiem. Równie ważne były dla niego historie wizyt wielkich postaci, królów, ministrów jak i codzienny trud prostego robotnika hutniczego. W jego opowiadaniach hrabia i właściciel ziemski zajmował podobne miejsce jak ciężko pracujący na roli chłop. Z jednakową swadą relacjonował i opisywał historię wielkiej przeszłości, postępu i rozwoju huty w Ozimku, jak i przydrożne kapliczki, leśne źródełka, polne kamienie i stare wiejskie chałupy. Mimo, że czas na edukację zabrała mu wojna, a jego uniwersytetem było życie i ciężka praca, posiadał wspaniałą umiejętność przelewania swojej wiedzy na papier. Prostymi, a jednocześnie barwnymi słowami opisywał historię i folklor naszej ziemi. Wielu z nas czekało na kolejne jego teksty w „Głosie Odlewnika”, a potem w „Wiadomościach Ozimskich” , czy ”Informatorze Gminy Chrząstowice”. Jego artykuły pojawiały się nie tylko w prasie lokalnej, ale także w poważnych krajowych i zagranicznych czasopismach. Jego liczne publikacje i działalność stały się przedmiotem badań i prac naukowych. Wyrazem uznania dla jego zasług były liczne nagrody i wyróżnienia.

Wielokrotnie w jego towarzystwie odwiedzałem, założoną przez niego Regionalną Izbę Śląską w Dańcu. Zgromadził w niej wiele bezcennych skarbów lokalnej historii, będących dokumentami wielkiej przeszłości i zwykłej codzienności prostych ludzi. Oprowadzając po niej z jednakową pasją potrafił opowiadać o pomnikach wielkich postaci, zwykłym guziku ze strażackiego munduru, czy drewnianej łyżce, używanej codziennie w wiejskiej chałupie.

Miałem okazję bywać gościem w jego domu. Kiedy prowadziliśmy długie rozmowy o historii i minionych czasach, zawsze towarzyszyła nam krzątanina jego żony Heleny: parzyła kawę, częstowała ciastem i innymi przysmakami. Mimo, że czasem z przekorą, żartobliwie wyrzekała na pasje swojego męża, zawsze go we wszystkim wspierała. Państwo Miętusowie byli dla mnie wzorem wielkiej małżeńskiej miłości, wspólnego przeżywania radości i wspierania się w codziennych trudach. Mimo wielu trosk, ich dom był zawsze pełen pogody i radości. Kiedy pani Helena zachorowała byłem  świadkiem z jakim oddaniem i miłością Konrad się nią opiekował i pielęgnował. Po jej śmierci wiele razy powtarzał, że chciałby odejść, bo Ona z pewnością na niego czeka w niebie.

Ciężka praca, służenie innym, umiłowanie tradycji i dążenie do zachowania pamiątek lokalnej przeszłości były treścią jego życia.

Szczególnie w ostatnim czasie często mówił o tym, ile chciałby jeszcze zrobić, spisać i opowiedzieć, tak by sprawy ważne przetrwały dla potomnych.

Kiedy kilka dni przed jego śmiercią odwiedziłem go w szpitalu, mimo że przygnieciony chorobą i cierpieniem nie potrafił już mówić, uśmiechem dziękował za odwiedziny. Taka uśmiechnięta twarz Konrada pozostanie w mojej pamięci. Takim powinniśmy zapamiętać go wszyscy.

 

Józef Tomasz Juros

 

Zdjęcie: Konrad Miętus w „sanktuarium”, jak nazywał założoną przez siebie Izbę Regionalną w Dańcu, w otoczeniu swoich skarbów.